grudnia 28, 2016

6 zalet TUMBLRA, o których być może nie myślałeś

6 zalet TUMBLRA, o których być może nie myślałeś
Witajcie!




Czy kojarzycie TUMBLR? Ktoś spuścił w dół zawstydzony wzrok?:D Początkowo zupełnie nie widziałam sensu w udostępnianiu zdjęć dodanych przez inne osoby. Przyzwyczajona do blogowania naprawdę nie umiałam tego poczuć aż pewnego dnia założyłam konto, bo spodobało mi się utrwalanie chwil za pomocą obrazów. Okazało się, że tumblr to nie tylko zdjęcia idealnie narysowanych brwi, odkrytych brzuchów albo w moim przypadków nieco mroczniejszych strojów i mniej popularnej muzyki. W tym zamieszaniu "śmiesznych" gifów i tych nieszczęsnych tumblr girls, odkryłam wiele ciekawszych możliwości!



1. ANGIELSKI

Przeglądając obserwowane blogi w wolnej chwili, chcąc nie chcą, jestem zmuszona do tłumaczenia różnych cytatów i tablic, które są po angielsku, jak większość treści zamieszczanych na tej stronie. Kilka miesięcy temu rozszerzyłam to też o obserwację niemieckich blogów jako mentalny volksdeutsch i czasem czuję niemałą dumę gdy rozumiem cytaty:D 



To naprawdę ciekawa droga, żeby nie zapominać języka a również ćwiczyć go, sprawdzając w słowniku jakieś nieznane słówka. Cała ta opcja jest o tyle fajna, że oprócz wrzucanych obrazków można też znaleźć różne typowo pamiętnikowe wpisy, które wymagają większego skupienia na treści. Albo kosmicznych historii jak ta o śwince Lulu:D Nie wspominając już o genialnych projektach czy osobach, które poznałam właśnie przez to, że ludzie z innych krajów udostępnili informacje o nich w ciekawej dla mnie formie:)


Nieprzypadkowy cytat...

 2.Cytaty

Choć jestem raczej typem, który stara się zawsze zrobić jak najwięcej bez pomocy i przeważnie odrzucał podobne drogi motywacji, to tworzenie takiego motywującego spisu zdań jest dla mnie naprawdę fajną sprawą. Używając różnojęzycznych cytatów i obrazków można stworzyć coś co naprawdę potrafi poprawić humor albo przypomnieć dokąd idę, gdy nie mam chwilowo siły.




3. Motywacja do nauki

Moja nauka do matury była bardzo wspierana przez możliwość dzielenia się postępami na tumblr i wymianie ich z innymi osobami, które się przygotowywały. Powstała specjalna kategoria STUDYBLR po wpisaniu której można znaleźć ogrooom blogów, których autorzy codziennie dodają zdjęcia swoich list TO DO, biurek zawalonych papierami i notatek, podpisanych tak, że czujesz, że czas z zakończeniem przeglądania tego co ktoś wrzucił i wzięcia się do roboty. Istny raj dla zwolenników nauki, ale też naprawdę wielka pomoc gdy program przerasta ilość danego na opanowanie czasu, za oknem jest ciemno i jedyne na co ma się ochotę to spać, spać, spać...



Nie wspominając już o podejmowaniu wyzwań typu 100 productive days i różnych podobnych akcji, w których czując się jak cegiełka, wiesz, że musisz dać z siebie więcej! Największe grupy, które spotkałam to uczniowie szykujący się na studia medyczne, ale są też rzesze wybierające się na inne kierunki. To ciekawe zobaczyć jak wiele trudu wkładają niektórzy w przygotowania do końcowych egzaminów, mając na celu np. dostanie się na kierunki typu pielęgniarstwo, co u nas często kojarzy się z kierunkiem dla osób, które nie dostały się na "coś lepszego" i z braku laku wybierają ten.





4.  Poznawanie zagranicznych studentów różnych profesji


W czasie około maturalnym byłam tym szczególnie zainteresowana, ale obecnie także czasem to robię. Mam na myśli wpisanie kierunku studiów, który mnie interesuje albo typu uczelni. Zdjęcia dodawane na tumblr można otagować, więc wpisując np. hasło "PHARMACY", "UNIVERSITY" i podobne, łatwo znaleźć studentów tych kierunków, którzy udostępnili swoje zdjęcia z zajęć, fragmenty notatek albo jakieś przemyślenia. To w moim przypadku jest bardzo motywujące gdy można zobaczyć migawki z zajęć albo praktyk.



W Polsce wybierając studia poleca się kilka pseudo czołowych kierunków, a wszystkie inne traktuje raczej z rezerwą, bo praca po nich jest "z reguły" ciężka do znalezienia. Miło jest zobaczyć ludzi którzy bez takiego społecznego nacisku studiują sobie coś odległego od medycyny czy prawa i żyją tym lekko, bez ciężaru NA PEWNO NIE BĘDĘ MIAŁ PRACY. Redukcja stresu zapewniona!

5. Akcje

Po maturze miałam czas na porzucenie nauki, ale tumblr został mi w nawyku i szukałam tam zrzeszeń osób, które pomagają innym, na początku postanawiając, że spróbuję w tym w czym byłam wówczas najbardziej - w nauce. To super projekty, które łączą użytkowników z całego świata, żeby mogli pomóc sobie w jakiś sposób w trudnych dla nich przedmiotach. Choć wydaje mi się, że chodzi tam przede wszystkim o zmotywowanie kogoś do nauki. Mimo wszystko naukę matmy czy chemii wyobrażam sobie dość ciężko w przypadku dwóch osób, dla których angielski jest drugim językiem, a jedna z nich ma naprawdę potężne braki. Mi niestety nie udało się na to załapać, bo dowodząca jedną z takich grup, do której chciałam należeć dziewczyna, odpisała dopiero po kilku miesiącach gdy byłam ponownie zawalona nauką na studiach... Ale na szczęście zauważając, że nie odpisuje zaangażowałam się w swój pomysł, o którym opowiem przy okazji innego posta:)

6. Po prostu SZTUKA

Czasem pomysłowość ludzi mnie zadziwia, a na tumblrze obserwując wybraną grupę osób, prościej jest dostarczyć sobie czegoś robiącego wrażenie niż przekopując facebooka i wszystko co wrzucili znajomi i znajomi znajomych... Zawsze bardzo poprawia mi humor otwartość wyobraźni innych osób. Poniżej dwa przykłady:





Czy mam jakieś ALE? 

Jedno, znaczące. Ale batalię o wydobycie moich myśli z tego tematu stoczę w osobnym poście:)

 
A Wy jesteście także zwolennikami TUMLBR czy macie inne zdanie?

Wszystkie użyte w poście obrazy -> tumblr

grudnia 27, 2016

Aloszka i wybaczanko w mrugnięciu oka czyli... jak szybko zadbać o swój dobry nastrój

Aloszka i wybaczanko w mrugnięciu oka czyli... jak szybko zadbać o swój dobry nastrój
Witajcie!



W ostatnim czasie zaczęłam czytać „Braci Karamazow” Dostojewskiego i wpadłam na zdanie, które dało mi sposobność do rozmyślań na temat wybaczania:

"[...] Aloszka nie pamiętał nigdy urazy. Zdarzało się, że w godzinę po jakimś zatargu pierwszy odpowiadał lub sam zwracał się do swego krzywdziciela z tak ufną i pogodną twarzą, jak gdyby w ogóle nic między nimi nie zaszło. I nie było w tym żadnej afektacji, zapomnienia obrazy czy umyślnego przebaczenia, po prostu nie uważał tego, co się stało, za obrazę i to właśnie oczarowywało i zniewalało chłopców. [...]"

Ponownie nasunęło mi się pytanie ostatnich miesięcy:


CZY WYBACZAMY DO KOŃCA?


Bo czy rzadko jest tak, że po kłótni jesteśmy w stanie o niej porozmawiać i już „jest dobrze”, ale wciąż pozostaje niesmak? Czy czasem ten niesmak nie staje się takim ogniskiem zapalnym, które przy kolejnym spięciu jest naszym punktem odniesienia i asem w rękawie, żeby łatwiej było udowodnić, że moja racja jest najmojsza?

A wreszcie - czy nie żyłoby się o wieeele lepiej wypracowując sobie cechę Aloszki???

Zaczęłam zastanawiać się w jak wielu sytuacjach jakieś pierwsze złe wrażenie decyduje o moim późniejszym podejściu do jakiegoś tematu albo osoby. Mimo, że jasne, staram się dawać wtedy "drugą szansę" to czasem silniejsza jest opcja UTRWAL I UNIKAJ! Jednak myśląc szerzej, czy to jest wtedy dla kogokolwiek dobre?

Zaoszczędziłabym sobie wielu nerwów gdybym puszczała pewne uwagi mimo uszu, a o niesympatycznych zachowaniach po prostu zapominała zamiast przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Nie zmienię myślenia osób, które nie są mi bliskie, więc może czas wprowadzić 11. przykazanie czyli NIE ŻYW URAZY? Czy wybaczając innym, nie czujemy się lżejsi o jakąś sprawę?

Ciężko to czasem nazwać wybaczeniem, bo myślę, że takie techniki można stosować raczej głównie w mniej ważnych spięciach, ale już używając śmieszno-mniejszego słowa WYBACZANKO, czy nie ułatwiłoby nam zwyczajnie życia?

Czasem wydaje mi się, że jestem z nad wyraz wrażliwego na komunikaty niewerbalne środowiska. Ciężko mi ogarnąć, że ktoś kto mówi miło, może mówić szczerze, gdy niewerbalnie przekazuje mi absolutnie odwrotną informację i wygląda jakby nie miał ochoty rozmawiać. Czy czasem nie pozwalamy żeby kogoś krzywe spojrzenie wywołało w nas negatywne odczucia i nie "zapisujemy" tego w szufladce ze zdjęciem tej osoby? Ponadto czy w sytuacji większego konfliktu, kiedy na jaw wychodzą czasem inne mniejsze "ALE", które gdzieś skrywaliśmy, czy nie łatwiej byłoby po prostu wszystko wyjaśnić gdybyśmy faktycznie tej urazy nie żywili?

 MRUGNIĘCIE OKA

To może wydać się zabawne, ale chyba każdy przyzna, że łatwiej kontrolować swoje zachowania, jeśli przypiszemy do nich jakiś konkretny ruch. Tak też zrobiłam właśnie z tym indukowanym zapominaniem. Za każdy razem gdy spotyka mnie sytuacja, która robi na mnie niespecjalne wrażenie i wiem, że mogłabym zacząć marnować energię i humor na zapamiętywanie negatywów sytuacji albo osoby, puszczam oczko do całej tej sytuacji. Całą energię wkładam wtedy w tą czynność i faktycznie utożsamiam z nią odepchnięcie całej chmury złej:)

To na pewno cecha, nad którą mam zamiar pracować dla własnego zdrowia. Nie namawiam nikogo ani też siebie do pozwalania na to, by inni nas obrażali gdy my będziemy im wiecznie wybaczać. ABSOLUTNIE! Raczej chodzi o takie sprawy, które często zapamiętujemy, zaprzątając sobie bezpodstawnie nimi głowę, bo za jakiś czas może się okazać, że ktoś na kogo reakcję marnowaliśmy tyle nerwów, nawet nie zdawał sobie sprawy, że tak mogliśmy ostro ją odebrać albo po prostu miał gorszy moment i gdybyśmy to rozpamiętywali, opcja osiągnięcia zgody byłaby niemożliwa, bo wciąż by się paliło. Chyba warto bardziej skupiać się na zapamiętaniu czyiś dobrych uczynków niż takich, które nie ranią nas w jakiś drastyczny sposób bezpośrednio lecz poprzez rozpamiętywanie których sprawiamy, że ranić zaczynają.


A czy Wy umiecie tak jak Aloszka? Jakie macie sposoby na zapominanie zbędnych rzeczy?:)


Copyright © 2016 Hansownie , Blogger