października 04, 2017

YOUphone

Czyli o zmianie perspektywy


Wielokrotnie zadziwiało go jak ważne i niepodważalne są dla niektórych osób ich opinie, plany. Choćby najmniejsze, dotyczące ulubionej potrawy czy tego, że koniecznie teraz muszą komuś odpisać. Bo... on zrezygnował. Puścił wszystkie sznurki, które trzymały jego przekonania i wartości. Pozwolił żeby końce lin były na tyle luźne i oddalone od niego, że kolejny moment zwlekania niewiele zmieniał. Przecież on może zaczekać, pomóc, znaleźć czas chociaż na rozmowę. Wiedział najlepiej, że nawet gdy nie jest w stanie czegoś zmienić, często nawet sama rozmowa może już być wielką przysługą dla kogoś. "Uśmiechaj się do innych, bo dla niektórych to może być jedyny promień słońca w ciągu dnia". Pamiętał takie zdania za dobrze. Gdyby był zwolennikiem tatuaży pewnie zdecydowałby się na coś, co by mu o tym przypominało. Bądź dla innych. Spraw by wiedzieli, że są ważni. Chociaż ten jeden mały moment. Masz misję, nie zostawiaj tego. Nie dawaj się wykorzystywać, ale ufaj, że to się zwróci.

Aż przychodziły chłodniejsze wieczory kiedy zapasy się kończyły. Ręce drżały mu z nerwów a myśli przypominały splątany motek włóczki. Co rusz szarpał go jak kocią łapą i coraz bardziej plątał. Więcej. Znowu. Gdy brakowało misji, nie potrafił się odnaleźć. Co robić? Czy naprawdę ludzie potrafią się tak bardzo skupić na sobie by stworzyć plan dnia, tygodnia? Wyznaczać roczne cele? Czy oni... Czy oni czytali inne książki niż on? Może udają i tak naprawdę wiedzą, że najważniejsze będzie to, co po sobie pozostawią we wspomnieniach innych osób, a nie w szafie czy na tablicy na facebooku? Gdy w końcu sam potrzebował by ktoś go ogrzał, nie było już nikogo. Dobry kolega wyjechał do rodziny, a inni znajomi nie odzywali się bez potrzeby. Nie miał żalu, sam też potrafił się długo nie odzywać. Sami do niego pisali i to wystarczyło. Nikt nie rozliczał nikogo nawzajem.

Dziś siedział sam. Korytarz był prawie pusty. Oprócz niego, trzy krzesła dalej siedział jakiś chłopak.

- Myślisz, że... - zaczął - jaki jest sens życia? Dla kogo właściwie żyjemy?

- Co? Sens życia? Serio mnie teraz pytasz? Za pół godziny mam trening, a jeszcze muszę się o coś zapytać kobiety w sekretariacie. Trzymaj się. - odpowiedział sąsiad. - I może... sens życia to to, co tracisz przez rozmyślanie nad jego formą.

Wstając by udać się w stronę sekretariatu, w powietrzu mignęło jedno logo. Może to "i" przy phone to właśnie szukana odpowiedź? Pozostała w nim jedna myśl - zmiana marki.



Już nie YOUphone.



Copyright © 2016 Hansownie , Blogger